Odżywcze zupy które odchudzają

Nigdy nie przypuszczałam, że będę kiedyś pisać o … zupach, choć jestem ich wielką amatorką. Szczególnie gdy na zewnątrz zimno, ponuro i leje. Wtedy nie ma nic lepszego, jak talerz gorącej jarzynówki albo jeszcze lepiej : miska barszczu ukraińskiego z własnoręcznie ukiszonych buraków i dużego jaśka z powodzeniem zastępującego mięso. Albo żurek w chlebku, albo ogórkowa, albo…

Ale te zupy są wyjątkowe.

Kiedy spróbowałam… no… niekoniecznie. Jednak przykład koktajli mnie nauczył, że „tam w środku musi coś być dobrego” choćby z tego względu, że również stworzone są przez lekarzy. I to nie byle jakich (już niedługo o nich napiszę).

Swoim zwyczajem zaczęłam drążyć temat.

Oczywiście 3 źródła białka: tym razem groszek, ziemniaki i soja.

Dobra energiaDlaczego to ważne? Bo białko, to aminokwasy a my to białko więc my to też… aminokwasy. W śród nich 9 egzogennych, których nasza „Maszyna” nie wytworzy sobie sama i musimy je dostarczyć, żeby nie zwariowała. Bo choćby taka FENYLOALANINA wspomaga pracę centralnego układu nerwowego i jest prekursorem hormonu tarczycy a LEUCYNA ? Jest odpowiedzialna za hormon wzrostu, pomaga regulować cukier we krwi i dzięki niej nasze komórki i tym samym my- mamy energię. Natomiast WALINA wspiera układ krwionośny ale też reguluje działanie naszego systemu odpornościowego, co jest nie bez znaczenia w czasie, gdy to piszę- grypa wszystkim dookoła daje się we znaki. Aminokwasów jest mnóstwo i dlatego im więcej źródeł białka tym większy profil aminokwasów i tym więcej różnych rodzajów nasz organizm dostanie.

Trzeba też zwrócić uwagę na soję. Soja jest cudowną rośliną, nie do końca przebadaną i bardzo popularną w Japonii. Znamienne jest to, że Japonki mając takie „sojowe menu” mniej chorują na raka piersi niż my Europejki.

Co jeszcze znalazłam w składzie? Olej rzepakowy- najlepsze źródło kwasów Omega3 wśród olejów. Ale tylko do gotowania! Smażąc na nim fundujesz sobie własnoręcznie miliardy wolnych rodników- to przed czym na co dzień tak bardzo się bronimy. Dlatego tylko jako olej do gotowania – źródło koniecznych kwasów Omega3 – polecany jest szczególnie dla dzieci.

Jednak prawdziwa „gwiazdą” w zupach Natural Balance jest INULINA. Co to jest?

Inulina to włókna (czyli błonnik) pozyskane z korzenia cykorii. Jest prebiotykiem i jest rozpuszczalna w wodzie. W żołądku przyjmuje postać żelu i „zbiera śmieci”- wchłania zanieczyszczenia, toksyny i usuwa na zewnątrz. To dlatego porcja zupy jest lepszym lekarstwem na żołądek niż np. węgiel aktywowany czy cola (!!). Inulina obniża też poziom glukozy i „złego” cholesterolu a jako prebiotyk („wspierający życie”) stymuluje wzrost naszych „dobrych bakterii” Lactobacillus i Bifidobacterium.

A na koniec szparagi i pomidory. Tzn w pomidorowej pomidory a w szparagowej szparagi.

W szparagowej mamy prawdziwe główki szparagów i proszek z prawdziwego szpinaku a transponując na język organizmu: antyoksydanty, witaminę K, żelazo i foliany. Natomiast w pomidorowej znajdziemy proszki z prawdziwych pomidorów i ekstrakt z czerwonej papryki, które dają nam dobroczynny dla serca, prostaty i szyjki macicy likopen i inne karotenoidy.

Co jeszcze ważnego szczególnie dla osób, które walczą ze swoim „za dużo co-nieco”? Po tych zupach nie chce się słodkiego! Zwykle po gotowanych w zupach warzywach „nieobliczalna” trzustka wyrzuca insulinę nie mierząc, nie ważąc i jakiś batonik, wafelek, choćby malutki pączuś jest wtedy konieczny do życia. A tu nic… Niski indeks glikemiczny zupy robi swoje. Poza tym organizm dostając wszystko czego potrzebuje- nie domaga się niczego więcej. W efekcie dobrze się odżywiając – chudniemy i w dodatku tryskamy energią.

Edit. Pomidorowa chwilowo niedostępna.

I jeszcze bardzo ważne informacje: Zupy Natural Balance NIE ZAWIERAJĄ: laktozy, glutenu sztucznych barwników, słodzików, konserwantów, organizmów modyfikowanych genetycznie i obok certyfikatów to potwierdzających maja również certyfikat Stowarzyszenia Wegan.

Jak można przyrządzać? Tak jak fantazja podyktuje.

zupa szparagowa z kiszonym ogórkiem

Można jako „gorący kubek” ale nie mylić proszę z innym „czymś takim”, w czym zupy nie ma za to „E” pod dostatkiem. Tak przyrządzona sprawdza się jako np. szybkie drugie śniadanie w pracy (zalana wrzątkiem- gotowa w minutę!) Można też bardziej treściwie. Ja szparagową uwielbiam z kiszonym, pokrojonym w kostkę ogórkiem albo z pokrojonymi (ale to w sezonie) pomidorem, papryką, szczypiorem i koprem. Moje dziecko natomiast z konieczności testowało pomidorową z kaszą kuskus. W trzecim dniu dotarło do niego: -Mama, to syci!- (nastolatek potrafi „wciągnąć”, oj potrafi…) i przed kolejnym wyjazdem przypominał o pomidorówce (na wyjazdach sprawdza się rewelacyjnie).

 

Jak kupić? To proste. Kliknij w obrazek tej zupy pomidorowej lub szparagowej- przekieruje Cię bezpośrednio do sklepu. Albo kliknij w baner poniżej – dowiesz się jak to zrobić taniej i… jeszcze taniej – zakładając subskrypcję.

Cóż więcej?

SMACZNEGO (dla Ciebie) I WSZYSTKIEGO DOBREGO! (dla Twojej „Maszyny”).

 

 

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *